14.55 Klasyka . To jest kara wymierzona w Ciebie za to, że go zdemaskowałas. (w jego mniemaniu upokorzyłas). Zachowanie narcystyczne. Przestań do niego dzwonić, pisać, wytnij go ze swojego
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2016-10-31 17:09:53 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Temat: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Proszę o poradę, będzie nieco z facetem 4 lata, jak to w zwiazku raz w górę raz w dół, ale ogólnie byliśmy dobraną parą. Były starał się jak mógł, kochał, był czuły, naprawdę wiedziałam że jestem kochana i sama tez kochałam. Miałam wrażenie że stara się czasem bardziej ode mnie. Związek był na odległosc, najpierw on pracował 1,5 roku za granicą (ale dawalismy rade), a potem ja studiowałam w innym mieście niż on pracował już po powrocie do Polski. Wszystko sie układało do momentu kiedy nie stał się wspólnikiem początkującej firmy. Jego podejście zmieniło się o 180 stopni, stał się pracoholikiem i fanatykiem. Widywaliśmy sie co 2,3 tygodnie, a głównym tematem spotkań była jego praca. Wspierałam go jak mogłam, kosztem swojej rodziny nawet, ponieważ były uznał że mój brat jest zazdrosny o jego sukcesy i stawia mu kłody pod nogi. Uwierzyłam w to, dlatego potem wspierałam go jeszcze bardziej niż zwykle, przemycałam jakies informacje, które były przydatne itp. Odsunełam się całkowicie od rodziny. Jednak zaczeło mi to wszystko przeszkadzać, przede wszystkim brak czasu, i to że nawet gdy spedzalismy go razem to on mentalnie dalej w tej pracy był. Mówiłam w złości dużo przykrych słów jak to że nie jestem pewna czy chce mieć z nim dzieci, bo co z tego że beda miały pieniądze jak nie będa miały ojca który ciągle bedzie zajęty pracą (wiem, okropne ale wtedy myslałam że otworze mu tym oczy, skoro normalną rozmową się nie dało). Zaczeło się to sypać. Po kilku dniach ciszy oznajmił mi że to już koniec, że nie da mi tego co obiecał, że nie bedzie miał wolnego ani za tydzień ani za dwa ani za miesiąc, bo ma bardzo dużo obowiązków, płakał. Ja zrobiłam w tym momencie najgorszy błąd - zaczęłam sie płaszczyć, przepraszać ze nie okazywałam mu zrozumienia i byłam nieuprzejma wobec niego, błagałam, prosiłam i im bardziej nalegałam tym bardziej on mnie odpychał, mówił że to wszystko to moja wina, że analizował to co mu wcześniej mowilam, że nie jestem szczesliwa, że go raniłam brakiem wsparcia (chodziło o to ze nie rozumialam że on moze mi tylko dać 2 spotkania na miesiąc), że nie układało nam sie w lozku (jak mialo sie ukladac jak sie od siebie oddalalismy, nie chcialam sie do tego zmuszac skoro nie czułam z nim więzi), że on to już czuje do mnie resztki i to nie jest już to samo uczucie, co 4 lata temu. Nastepnego dnia przyjechał po rzeczy, próbowałam jeszcze z nim rozmawiac o drugiej szansy (mówiłam że nigdy nie mówił mi co ja źle robie w tym zwiazku chociaz nieraz go o to prosiłam), uznał że nie ma to sensu, że tak bedzie lepiej, bo w nim cos pękło, że sie pogubił, że czuje presje z mojej strony i ze strony pracy. Na koniec jak sie żegnalismy to mnie przytulił i pocałował namiętne (nie spodziewałam się tego). Po tygodniu rozmawiał z moją przyjaciółką, powiedział jej że musi upłynąć dużo czasu, że jest urażony tymi rzeczami które mu mówiłam (o dzieciach itp), i że nie mówi ani tak ani nie. Ja oczywiście dałam sobie 3 tygodnie czasu na przemyślenia, doszłam do wniosku że z niektorymi swoimi sentencjami w jego kierunku powinnam sobie darować i pojechałam go przeprosić. Na miejscu zastałam w jego pokoju nasz wspólny album ze zdjęciami przy jego łóżko oraz naszą świeczke która musial któregos wieczoru odpalić i wtopił ją aż w parapet. W każdym razie przeprosiłam go, a on powiedział że sam nie wie, że musi to sobie poukładać i że jak bedzie mial wolne od pracy to nad tym sie zastanowi. Uznał, że teraz zrobiłam mu w głowie śmietnik. I jak dojdzie do wniosku że warto o to walczyc to da mi znać ale czym dłużej nie będzie sie odzywał tym mam mieć mniejszą nadzieję. Powiedział też że bardzo dotknął go napisany przeze mnie list o miłości (który napisalam mu i wsadzilam do kartonu z jego rzeczami) i że go trzyma przy sobie i nie zamierza go wyrzucać (on gdy ja mialam chwile zwatpienia też mi go napisał). Ja oczywiscie powiedziałam, że rozumiem, jednak dzień później wysłalam smsa ze " być może odezwę się za jakis czas" to dla mnie może byc miesiac a dla niego pół roku i że ja bez jasnej odpowiedzi nie rusze dalej bo w jakiś sposób zostawił sobie otwartą furtkę i że to jednak nie fair i żeby określił się czasowo kiedy podejmie decyzje, bo póki tego nie zrobi to furtka ciągle pozostanie otwarta, to zadzwonił do mnie i powiedział że to koniec, że on mi już nie ufa, nie wierzy i że może mialoby sens ratowanie tego zwiazku ale on nie ma na to czasu bo pracuje (a potrafi pracowac 21 dni pod rząd od Gdy spytałam czy przestał nagle do mnie wszystko czuć to odpowiedział mi tylko że mu przykro, ale nie potrafił powiedzieć wprost "nie kocham Cie" na co nalegałam, bo by mi pomogło. Uznał, że odezwie sie do mnie za jakiś czas co tam u mnie słychać. I że możliwe że mu sie odmieni, ale na pewno nie za miesiąc ale i tak wtedy mi o tym nie powie, bo pewnie nie bede go już chcieć. Powiedziałam że skoro on tak stawia sprawe, to nie chce go teraz w swoim życiu i ma nie pisać, bo musze ruszyć dalej, niechętnie ale sie zgodził. No i tak minęło już prawie 1,5 miesiąca od tego zdarzenia a ja ciągle myślę, wcale dalej nie ruszyłam. Dojrzałam już swoje błędy, wiem co on zrobił źle. Czuję, że dałoby się to zbudować od nowa. Chciałabym do niego odezwać sie w grudniu, złożyć życzenia z okazji urodzin i spytać co u niego, nie rozstaliśmy sie w atmosferze krzyku i wrogości. W zalezności od jego reakcji, może wiedziałabym czy dalsza walka ma sens. On się pogubił, z jednej strony praca, z drugiej moje pretensje o brak zaangażowania, coś w nim w koncu pekło i uciekł od problemu w ten, a nie inny sposób. Wiem, że bardzo mnie kochał - dawał mi to odczuć prawie do samego końca. Mam żal, że nie mówił nic wcześniej, zachowywał się jakby sie nic nie stało, myslalam że naszym jedynym problemem jest to że mi coś nie pasuje, on nigdy nie mówił że z jego strony też są pretensje w moim kierunku, chociaż wielokrotnie prosilam by mówił, bo tez musze wiedzieć nad czym powinnam pracować. Co mam o tym myśleć, albo co robić? Może już nie ma sensu? Nie chce podejmować walki z wiatrakami. Nie sądziłam, że facet odrzuci mnie na rzecz pracy, już prędzej pogodziłabym się z obecnością innej kobiety (a jestem pewna że takiej nie ma, bo nie miał nawet kiedy jej poznać)..trudne to wszystko, prosiłabym o wyrażenie opinii na temat powyższego, co kolwiek bo mam wrażenie, że tracę grunt pod stopami. 2 Odpowiedź przez Symbi 2016-10-31 18:37:00 Symbi Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-02 Posty: 2,684 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?On już podjął decyzję o rozstaniu, sądzę że masz mały wpływ na nią, 3 Odpowiedź przez Marvano 2016-10-31 18:53:28 Marvano Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-25 Posty: 283 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Ma inną. Praca to zawsze wymówka, zasłona dymna, by mniej bolało. 4 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-10-31 19:18:00 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Doskonale to znam z własnego doświadczenia. Ja z moim facetem byłam prawie 6 lat. Po roku naszego związku on wyjechał do Skandynawii wracał co 3 miesiące, później co pół roku, aż w końcu zdecydował się że zostanie tam na dłużej. Mnie w swoich planach nie uwzględnił, nie zapytał nawet czy chciałabym z nim jechać. Wcześniej tłumaczył mi, że wyjeżdża tam pracować bo chce zarobić na nasz dom. Byłam naiwna i w to wierzyłam. Byłam na każde jego zawołanie, gdy dzwonił z płaczem że on jednak tam nie chce być. Dziś już tego nie pamięta. Rozstaliśmy się, przez 2 lata nie mogłam dojść do siebie, lecz jakoś poukładałam swoje życie. Bardzo go kochałam, ale starałam się mieć świadomość że do tanga trzeba dwojga. Niedawno zaczęliśmy się spotykać znowu, ale według mnie nie da się tego odbudować. Ciężko jest zapomnieć, że nie było go w najważniejszych momentach mojego życia, tych dobrych i złych. Zawsze byłam zdana tylko na siebie, bo dla niego ważniejsza była praca. Teraz widzę, że to już nie jest ten czuły i opiekuńczy mężczyzna w którym ja się zakochałam. Jemu odpowiada to życie singla, które sobie tam prowadzi, baluje z kumplami. Potrafi się nie odzywać nawet przez miesiąc, a przed samym powrotem słodzi abym na niego czekała. Nie da się zapomnieć tych wszystkich chwil, w których tak bardzo go potrzebowałam, a jego nie było. Byłam sama gdy moja mama zachorowała na nowotwór, moja siostra była wtedy w zagrożonej ciąży a on się zabrał i pojechał. To jednak boli gdy widzi się facetów swoich koleżanek, którzy czekają na nie pod salą w dniu egzaminu dyplomowego z kwiatami. A on nie czekał, napisał mi, że zapomniał o tym bo był zajęty pracą. Nie mogę mu nawet powiedzieć tego że tak bardzo go potrzebuje bo stwierdzi, że on nie jest na to gotowy. 6 lat oddania, wierności, miłości i zamieniłam się w kamień czekając aż on w końcu będzie miał dla mnie czas. To już nie jest ten mężczyzna, którego ja kochałam dlatego postanowiłam już nie czekać na niego w tegoroczne Święta Bożego Narodzenia, chociaż przypuszczam, że nawet nie zauważy mojej nieobecności. Robię swoje, postanowiłam, że zacznę żyć od nowa bo szkoda mi już życia. Idę niebawem do fryzjera, chcę przeżyć zupełną metamorfozę żeby się odciąć od wszystkiego. Zapisałam się na boks, żeby wyładować emocje. Dalej będę rozwijać moje pasje, liczę na to że los postawi na mojej drodze prawdziwego mężczyznę. Nie tracę w to wiary. Długo o niego walczyłam, ale byłam sama w tym związku. Wypaliłam się i nie wiem już jak zabiegać o jego uwagę. Chyba nawet tego już nie chcę. Skoro będąc z nim w związku byłam sama, musiałam samodzielnie się borykać ze wszystkimi życiowymi problemami to teraz sobie bez niego dam radę. Trudno jest kochać kogoś kto nie ma dla swojej kobiety czasu. Straconego czasu nigdy nie da się wynagrodzić, niczym zwłaszcza pieniędzmi. 5 Odpowiedź przez vivere0 2016-10-31 19:19:30 Ostatnio edytowany przez vivere0 (2016-10-31 19:25:07) vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Innej nie ma, w jego przypadku praca nie jest zasłoną dymną i jestem tego naprawdę bardzo pewna, bo jego fanatyczny stosunek do pracy trwa już około 2 lata, z tym że dopiero odkąd ja przestałam patrzeć na to przychylnym okiem, to podjął decyzję o rozstaniu. To jest naprawdę dobry człowiek z twardym kręgosłupem moralnym, nie sobie sprawę, że nie mam wpływu na decyzję, dlatego chyba też wolę wygadać się tutaj niż pisać do niego żałosne smsy. Z drugiej strony chyba jeszcze jest we mnie mała nadzieja, że jak zobaczy jak to jest żyć tylko pracą, to mu się odmieni. Bo on nie pracuje żeby żyć, tylko żyje żeby pracować. Chciałabym to wybadać w grudniu po prostu, dając mu 3 miesiące całkowitego braku kontaktu..tyle czy to ma sens?Ankaaaaa89 - Z nieba mi spadłaś, bo widzę że dokładnie rozumiesz mój problem. Myślałam, że tylko ja wplątałam się w taki związek gdzie ambicję są wazniejsze niż poczucie stabilizacji. Zawsze byłam mamiona planami budowania domu, dziecmi, wakacjami, a jak pytałam kiedy to zawsze usłyszałam "nie wiem, nie wiem jak mi się w pracy ułoży". Albo wielokrotnie było tak ,że jak już jakimś cudem udało nam sie wyznaczyć datę spotkania, ja siedziałam w pociągu po czym dzwonił smutny mówiąc "słuchaj, bo jest wyłączenie całego miasta, musze zrobić tą robote, przepraszam" - i co, ja siedziałam smutna i zapłakana, czułam się znowu jako ta druga, a on po prostu robił to co kochał najbardziej - pracował. Nie mogę się pogodzić tylko z tym, że rozstając się ze mną większośc winy zrzucił na mnie za brak zrozumienia i wsparcia. Chciałabym, żeby zobaczył jak to jest kiedy tylko pracą człowiek żyje (bo na nic innego nie ma nawet czasu) i może się w końcu opamiętał, tylko czy tak będzie...albo kiedy, nie wiem. Ty Ankaaa piszesz, że już nie czekasz - on o tym wie? 6 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-10-31 19:53:20 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Nie wie. Dowie się w święta. On mi kiedyś powiedział, że jak zbyt pewnie się ze mną czuje to zaczyna mieć odchyły. Po prostu wykorzystywał moją miłość, wierność i oddanie. My również mieliśmy budować dom, brać ślub. Później jak się wszystko rypło to on zaczął zwalać winę na moją rodzinę, że niby go nie akceptują bo jego ojciec był alkoholikiem. Fakt, może nie był wymarzonym zięciem dla moich rodziców ale nikt nie robił z tego powodu pretensji. Każdy powód był dobry żeby upewnić go w przekonaniu, że trzeba się rozstać. A nawet jeśli to nie moja wina, że moja rodzina taka jest. Przecież mogliśmy się wyprowadzić do innego miasta i żyć po swojemu. Ale jego to przerosło. To jest niedojrzałość, lęk przed braniem odpowiedzialności za drugą osobę, a na tym właśnie się opiera miłość. 7 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-10-31 20:08:23 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Czułam się strasznie widząc tych wszystkich mężczyzn moich koleżanek na uczelnianym korytarzu. To był najważniejszy dzień mojego życia a on o nim zapomniał, wszystko zepsuł. Gdyby chciał to by chociaż zadzwonił, kwiatki wysłał pocztą ale po co. Widząc jak dużo potrafię wytrzymać jakoś niespecjalnie obchodzą go moje uczucia, bo już ma pewność że przetrwam wszystko. Nie napiszę mu tego teraz. Poczekam do świąt, powiem mu to prosto w twarz. Jak mu napiszę teraz to odwróci kota ogonem, że przecież nie jesteśmy razem. Potrafił tak zrobić przy swoich znajomych w barze, trzymał mnie za rękę i całował ale ambitnie oświadczył wszystkim, że razem to my nie jesteśmy. To jest po prostu wygoda, mieć cukierka i zjeść cukierka. I też potrafi być miły, czarujący, płakać, uwodzić, a po tym wszystkim wraca do pracy i się nie odzywa przez 3 tygodnie. Po prostu chcą mieć bezpieczną alternatywę, że jak już się wyszaleją to my będziemy na nich czekać. 8 Odpowiedź przez vivere0 2016-10-31 20:21:24 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Rozumiem Cię, ja już napisałam co było rzekomym powodem rozstania, a im bardziej to utrudniałam to zauważył, że jedynym argumentem który do mnie dochodzi to "przestałem już to czuć". A gdy spytałam, czy gdyby nie praca to chciałby ze mną być, to odpowiedział twierdząco...no, ale jednak ta praca jest. Nawet kiedy jechał ze mną na obronę mojej pracy dyplomowej, to zamiast mnie uspokajać to opowiadał o pracy i o wszystkich rzeczach z nią związanych, a mi w tym momencie było potrzebne zwykłe wsparcie, skupienie się w końcu na mnie. Nawet jak moja babcia umarła, to zamiast zapytać jak się czuję to wolał opowiadać o tej pracy (okropne słowo!) i niechęci do mojego brata, który mu rzekomo w tej pracy przeszkadzał. Od 2 lat byłam na drugim miejscu, a on mnie mamił i mówił że tak nie jest, tylko że on po prostu inaczej nie może, bo będą problemy, bo praca to duża odpowiedzialność - i tak jak piszesz Ty, za mnie odpowiedzialności brać nie chciał, a rzekomo kochał najmocniej na świecie. Więc teraz dostrzegam, że tutaj jedno drugie wyklucza. Tylko, że to jest po prostu przykre. Stracić miłość, przez zatracenie się w swoich ambicjach i chorym podejściu do życia. Najgorsze w tym to, że dalej go kocham..dalej sobie kombinuje jak tutaj jeszcze coś rozegrać o ile to możliwe, a z drugiej strony Twoja historia uświadamia mi, że nawet jeśli mi się uda jakoś do niego dotrzeć, to i tak ten problem może powrócić. Twój się sam zreflektował po pierwszym rozstaniu, co Ci takiego mówił, że dałaś mu szansę? Wiedział, że problemem jest praca i jego podejście do niej? 9 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-10-31 20:53:00 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?On mnie zostawił z dnia na dzień. Spakował się i powiedział, że już nigdy nie będziemy razem bo on już nie wróci. Wyjechał. Ja byłam bardzo zrozpaczona, zawalił mi się świat, prawie się zapiłam na śmierć. Błagałam go żeby tego nie robił, że przecież on dużo razy zawalał a ja to jakoś wybaczałam. Powiedział, że musi pobyć sam, ale nadal zaznaczał że nigdy już nie będziemy razem. Bardzo to przeżyłam, przestałam się odzywać bo nie wyobrażałam sobie przyjaźni z kimś kto odkłada mnie na półkę jak jakąś rzecz. Nie odzywałam się z nim 2 lata, bo mnie to bolało, kochałam go tęskniłam ale wiedziałam że nie można zmusić kogoś do miłości. Po 2ch latach on do mnie napisał i zrugałam go, wybuchło to wszystko co w sobie trzymałam przez ten czas. On oczywiście zamiast przyjąć to na klatę, to urażony stwierdził, że skoro go tak nienawidzę to nie będzie się już odzywał. Ale napisał po pół roku znów. Nie ufałam mu, pisaliśmy o głupotach, o tym co ostatnio jedliśmy na obiad, o pogodzie. W końcu doszło do tego, że on przyjechał na święta w marcu, spotkaliśmy się no i zaiskrzyło. Był fajny, cudowny tydzień, po czym on na odchodne mi powiedział, że mam sobie nie robić nadziei bo on tam ma kontrakt podpisany i nie chce mi niczego obiecywać. Przyjechał na urlop w wakacje to miał pretensje, że jestem dla niego oschła i zimna jak lód. Trudno żebym obsypywała czułością faceta, który traktuje mnie jak rzecz. No ale ok, spędziliśmy miło wakacje, oczywiście on też sobie pojechał z kolegami nad morze, a mnie nawet na spacer nie zabrał po okolicy. Wyjechał to już mniej się odzywał. Zawsze jak on czuje, że ja jestem niedostępna to mówi, że chciałby już wrócić do Polski. A jak wszystko jest między nami ok, to mówi, że urlop urlopem ale trzeba wracać do pracy. Po prostu widzę, że on potrzebuje nieustannej stymulacji emocjonalnej, takiej obawy że ja będę niedostępna a jak już dostanie to co chce i czuje się bezpiecznie to już zapomina o swoich staraniach. Po prostu jest niedojrzały do związku, a ja nie chcę się bawić w jakąś dziwną grę podjazdową, tylko chce mieć stabilną relację. Praca to na serio tylko przykrywka, mój też pracował po 16h. A jakoś na imprezy to miał czas i nie był zmęczony. Oni czują że to jest ostatni dzwonek żeby się wyszaleć i pewnie niebawem się dowiesz że wychodzi z kumplami za miasto. My mamy być tylko bezpieczną furtką, żeby było do kogo wrócić jak się wyszaleją. 10 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-10-31 21:19:49 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Ja się serio bałam dnia kiedy to będę z nim w ciąży albo umrze ktoś bliski a on mi powie, że go kontrakt trzyma. Skoro jestem sama ze wszystkim to stwierdzam, że do niczego nie jest mi potrzebny. Teraz się nim nie zadręczaj, rób swoje. Ja uciekłam w różnego rodzaju kursy, szkolenia, warsztaty. Tam poznawałam dużo nowych ludzi, no i najważniejsze głowa była zajęta czymś pozytywnym. Te kursy i szkolenia są naprawdę bardzo przydatne bo faceta można zmienić, ale wykształcenie i kwalifikacje zawsze Ci pozostaną. Będziesz bardziej pewna siebie i świadoma tego że przynajmniej ze względów finansowych nie musisz się trzymać żadnego faceta. Zainwestuj czas w siebie, ja wiem, że to jest olbrzymi problem wypełnić tą pustkę po nim ale trzeba szukać zastępczych form spędzania czasu żeby psychicznie się nie wykończyć. Wychodź z koleżankami, nie marnuj czasu na gdybanie co byłoby i czekanie. Przeminie ci pół życia. Wtedy kiedy ja rozpaczałam i czekałam to moje koleżanki szalały. Teraz kiedy one są już mężatkami a ja się podniosłam to trudno jest ten czas nadrobić. Musisz chłodno ocenić sytuacje, jest jak jest i gdybanie tylko sprawia, że dłużej się podnosisz z całej tej sytuacji. Da się z tym wszystkim żyć. 11 Odpowiedź przez vivere0 2016-10-31 21:42:52 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Mnie zostawił, kiedy moje naciski na spędzanie ze mną czasu więcej niż dwa dni w miesiącu były większe niż zazwyczaj. Gdy powiedziałam, że boję się ciąży bo on nie będzie miał czasu na rodzinę (to go uraziło niesłychanie). Gdy wzięłam całą winę na siebie usłyszałam "za późno". Niestety praca nie jest przykrywką. Wiem dokładnie jak wygląda jego tryb życia, mieszka w mieszkaniu pracowniczym zamiast już myśleć o czymś swoim, no ale nie wie gdzie złapie następne zlecenie więc po co mu stabilizacja, ważne by pracować. Jest pracoholikiem, to jest jego jedyny temat do rozmowy z kimkolwiek, moją rodziną, znajomymi a nawet ze mną. Moje problemy zawsze były gdzieś spychane na dalszy plan, albo mówił "no znam to u mnie w pracy jest tak samo, a skoro już o pracy to Ci coś opowiem..". Był w domu to zamiast obejrzeć ze mną jakiś film lub cokolwiek innego to siedział na allegro i oglądał nowy sprzęt który mógłby kupić, ciągle pokazywał mi filmiki związane z jego profesją. Czułam sie tym przytłoczona, ale wiem że to nie przykrywka. Po prostu jego życie to praca, a ja w pewnym momencie zaczęłam mu przeszkadzać na tyle by stwierdził że przestał do mnie czuć, to co czuł 4 lata. Tyle że ja mam wrażenie, że on to co czuł do mnie 4 lata temu czuje teraz w stosunku do swojej pracy. Nie ma żadnej innej kobiety, nawet znajomych nie ma, bo wszystkich od siebie odsunął, bo albo ich męczył opowiadaniami tylko o pracy albo nie miał dla nich czasu więc sami sie wycofali. Jedyne kontakty towarzyskie jakie miał były tylko ze mną albo z moimi przyjaciółmi. Jedynym jego przyjacielem jest jego wspólnik, który już ma rodzinę i duże dzieci. Mój były ma 26 lat i ciągle goni za pieniędzmi, a mnie to przerosło. Cudów od niego nie oczekiwałam, chciałam żeby chociaż mentalnie nieco bardziej się w związek zaangażował, zaskoczył czymś choćby swoim podejściem albo rozmową ze mną na temat który chociaż trochę mnie mógłby zaangażować. Albo żeby chociaż zapewnił mnie o regularnych spotkaniach co 2 tygodnie - nie mógł tego zrobić, bo uznał że taka specyfika kiedy ma się własną firme i pracuje sie na budowie - "zawsze moze cos wyskoczyć, musisz zrozumiec". Nie zrozumiałam i skończyło się w taki właśnie sposób. Szkoda, że wcześniej sam nie powiedział że jest między nami problem. On jak występowały jakieś sprzeczki, wolał to zmieść pod dywan i udawać, że nic sie nie stało. Boli mnie to okropnie, bo mam poczucie że to jeszcze nie koniec, że coś jeszcze sie wydarzy. Staram sie ruszyć dalej, zapisałam się na fitness i kurs językowy - ale wszystko to robię mając go w głowie, bardzo chce się od tego uwolnić ale nie potrafię. Bo wbrew pozorom mam wrażenie, że straciłam bardzo wartościową i ciepłą osobę, a naszym jedynym problemem była praca. Wystarczyło tylko o tym porozmawiac, ale tego też zabrakło bo jak mi to powiedział "przeciez wiesz ze ja nie umiem o takich rzeczach rozmawiać". Gdyby mówił o uczuciach tak jak o pracy, to byśmy to uratowali. Dlatego tak ciężko mi się z tego podnieść. Jak idiotka wierze, że jeszcze coś mu się odmieni i sie obudzi z "co ja narobiłem" - nadzieja umiera ostatnia, jednak wolałabym żeby umierała nieco szybciej, bo nie potrafie tak po prostu przed sobą przyznać bym się nie łudziła. 12 Odpowiedź przez authority 2016-11-01 04:40:33 Ostatnio edytowany przez authority (2016-11-01 15:33:53) authority Net-facet Nieaktywny Zawód: właściciel małej firmy Zarejestrowany: 2016-09-02 Posty: 1,517 Wiek: grubo po 30-stce Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Jego wybór umrze sam w trakcie pracy. ja mam biznes ale znajduję troszkę więcej czasu (czas to pieniądz). Trzeba umieć tak zarządzać by zrobić jak najwięcej jak najmniejszym kosztem. Prawdopodobnie twój ex jest na samozatrudnieniu. "Księża będą zawsze wykorzystywać ciemnotę i przesądy ludu. Będą posługiwać się religią jak maską, pod którą kryje się obłuda i zbrodniczość ich poczynań"Tadeusz Kościuszko"Religia jest dla ludzi bez rozumu"Józef Piłsudski 13 Odpowiedź przez Aniaa34 2016-11-01 09:39:01 Aniaa34 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 700 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Czytam was dziewczyny i nie potrafię wyjść ze zdumienia, że my kobiety w XXI wieku mamy takie myślenie XIX-wiecznej panny usychającej za swoim księciem. Pijecie, wyjecie do księżyca, chcecie walczyć (czym, mieczem?) i na siłę próbujecie zwrócić uwagę kogoś, kto ma was w doopie. Dlaczego chcecie z takimi facetami być? Po co? Lubicie być olewane, mniej ważne niż jego papiery na biurku? Do czego jest wam potrzebny taki facet, który was nie szanuje? Czego się boicie? Dam sobie rękę uciąć, że jesteście świetnymi dziewczynami, które w życiu sobie poradzą. Tylko proszę was: przestańcie utożsamiać siebie przez sam fakt posiadania faceta. Jesteście więcej warte niż te chłystki, które nie dorosły do prawdziwego związku. No bo oni nawet nie potrafią kulturalnie zerwać. Czy to wina naszych matek, że jesteśmy tak mało pewne siebie, mamy tak niską samoocenę? Czy to wina schematów przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ze my kobiety by żyć musimy mieć faceta przy sobie? Może być byle jaki, byle by był? 14 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-11-01 11:51:36 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Z racji tego, że sama to przeżyłam mówię, że nie ma sensu walczyć. Nie można zmusić nikogo do miłości, a też wstyd o nią błagać. Ja wiem, że to trudne się pozbierać po czymś takim, są łzy, wspomnienia, depresja ale z czasem sama dojdziesz do wniosku, że taki stan rzeczy nic nie zmienia więc bez sensu w nim tkwić. Dlaczego masz być towarem na półce po który ktoś sięga gdy nie ma innej alternatywy? On ci nie powie że cię nie kocha bo chce mieć awaryjną furtkę. Miłość opiera się na zaufaniu, wspólnym spędzaniu czasu, wspieraniu się a skoro on ci tego nie zapewnia to znaczy że macie zupełnie inne potrzeby. Miłość miłością, czekanie czekaniem ale całe uczucie usycha gdy ktoś nie ma dla Ciebie czasu. Mówię sobie ok, nie było Cię w najważniejszych momentach mojego życia, w czasie kiedy odnosiłam sukcesy ale mimo to staram się mieć z tego satysfakcje, że zapracowałam na nie sama bez jego pomocy. 4 lata czy 6 to na serio jest wystarczająco dużo żeby można było już planować wspólną przyszłość, skoro oni nas w niej nie uwzględnili to niech spadają. Poczytaj sobie wątki o związkach na odległość, gdzie te osoby na serio piszą o tym jak codziennie dzwonią do swoich partnerów, wysyłają sobie prezenty, przylatują i robią niespodziankę. To jest miłość a nie, że on nie przyleci bo pieniądze które miałby przeznaczyć na bilet mają dla niego większą wartość niż moja radość. Nie można być z kimś w związku kto nie odwzajemnia miłości. Mówię szczerze nie bądź taka naiwna jak ja byłam. On będzie wyrażał pewnie chwilową skruchę, ale później znów zacznie wykorzystywać twoją dobroć. Będzie liczył, że mu na wszystko pozwolisz byle go nie stracić. I tak czy siak jesteś ze wszystkim sama to po co ci taki facet? W swoim życiu spotykałam wielu mężczyzn, którzy mówili, że chcieliby żeby ktoś ich tak kochał jak ja kochałam tamtego. Miał wszystko, zawsze byłam piękna, wystrojona na jego przyjazd, wszystko było przygotowane obiad, kolacja, jego ulubiony alkohol. Byłam dla niego za dobra i to się skończyło bo już go nie chcę. Związek to są starania dwóch osób a nie jednej, która musi wszystko trzymać w ryzach. Zadbaj teraz o siebie. Też myślałam, że bez niego sobie nie poradzę psychicznie, finansowo czy w jakikolwiek inny sposób. Życie jednak zmusiło mnie do tego że trzeba się podnieść. Wszystko to do czego zmuszałam się wtedy, teraz zaprocentowało i nie muszę się bać że chociażby finansowo sobie nie dam rady. 15 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-01 14:05:03 Ostatnio edytowany przez vivere0 (2016-11-01 14:11:04) vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Dziękuję za odpowiedzi. Wiecie co jest najgorsze? To, że wszyscy macie rację, której ja jeszcze nie potrafię do siebie przyjąć. Wciąż targają mną emocję, rozum mówi, że na dłuższą metę i tak nie byłabym z nim szczęśliwa, bo i tak byłam przez większość związku sama. Gdy pracował za granicą, normalnie u pracodawcy było naprawdę dobrze. Rzadko się widywaliśmy, ale były niespodzianki, telefony, smsy, pełne zaangażowanie czyli było wszystko to, co być powinno. W momencie samozatrudnienia - totalna zmiana, którą dopiero od jakiegoś czasu zauważyłam na tyle, by zaczęło mi to przeszkadzać. A skoro mi to przeszkadzało, to łatwiej było mu powiedzieć, że się nic do mnie nie czuje. Szkoda tylko, że pozwoliłam na ten pocałunek na pożegnanie i resztę tych sprzeczności. Wiadomo, że w wieloletnim związku pojawiają sie wątpliwości. Też je miałam, ale mówiłam mu o tym i nigdy nie przestawałam walczyć, jeżeli widziałam tylko, że mu zależy. Nie mogłabym odejść robiąc mu taką krzywdę, zostawiając go samego z pracą i wszystkimi zmartwieniami. Na tym miłość polega, by zwalczać kryzysy, a nie uciekać od nich. I co, sam teraz mnie zostawił. A ja głupia liczę na jego refleksję - "jednak mi jej brakuje". Po prostu nie wiem jak poradzić sobie z emocjami, jak to wszystko stłumić. Teraz żyję sobie z dnia na dzień, nie mam planów na przyszłość, nie wiem czego chce od życia i ciągle zastygam w tych swoich 4 ścianach bo nie potrafię jeszcze docenić tego co mój były mi dał przez to rozstanie. Chciałabym uwierzyć, że dał mi szansę na coś lepszego, ale po prostu nie potrafię. Myślałam nad tym czy by po prostu do niego nie napisać niezobowiązującego smsa, nie musi mi odpisywać. Ale wiedziałabym wtedy jaki ma do mnie stosunek. Może ruszyłabym do przodu o czym tak bardzo i naszła mnie jeszcze taka refleksja. Mamy XXI w. mam wrażenie, że teraz ta miłość w ogóle jest mniej warta niż ta, którą przezywają nasi rodzice. Ludzie gonią za czasem, pieniędzmi, urodą, byciem fit, generalnie każdy pracuje na to by wykreować siebie samego na produkt masowy - kojarzony z sukcesem przez pryzmat statusu społecznego. Może ja jestem romantyczką, ale zazdroszczę moim dziadkom, którzy potrafili być ze sobą w związku 65 lat. To była prawdziwa miłosć mimo wielu przeszkód. Bo człowiek wiedział, że nigdy nie będzie kolorowo. A teraz, każdy myśli że jak pojawia sie problem to juz nie jest miłosć, albo gdy pierwsze fajerwerki z okresu zauroczenia się mijają. Dla mnie miłosć ma większy wydźwięk. To wzajemne wsparcie, kłótnie które są stwarzane z myślą późniejszego pogodzenia się. Miłość dzisiaj tez zaczyna być już tylko produktem globalnym, przechodzonym i nic nie wartym. Boli to okropnie. 16 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-11-01 14:44:46 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?To wszystko minie. Po prostu daj sobie dużo czasu na te wszystkie negatywne emocje. Ja bardzo długo się z tym borykałam, potrafiłam się rozryczeć 1,5 roku po tym jak się rozstaliśmy. Wtedy najbardziej pomagało mi wino i koleżanka, która trzymała mnie za rękę. Czułam wtedy, że nie jestem sama. Zdaje sobie sprawę z tego, że ciężko jest wypełnić ten czas, który poświęcałaś tej osobie. Ja też nie wiedziałam co wtedy z sobą zrobić, to jest cios bo jednak perspektywa stabilnej przyszłości nagle runęła. To trudne zdegradować osobę z którą się było tyle lat do poziomu dalekiego znajomego. Też długo nie mogłam uwierzyć w to że on tak nagle przestał mnie kochać, ale to z czasem dociera, że nie można nikogo do miłości zmusić. Chciałabyś być z kimś kto cię nie kocha i jest z tobą z wygody? A co kiedy pewnego dnia on ci oświadczy, że się zakochał? To dopiero musi być ból. Wierzę, że ci ciężko ja przez 3 miesiące jechałam na lekach uspokajających, zaczęłam dużo pić bo tylko wtedy umiałam z siebie wyrzucić te emocje. Byłam zbyt dumna żeby się tak po prostu rozryczeć na oczach mojej rodziny, więc robiłam to ukradkiem. O tym wszystkim nie mogłam mu nawet powiedzieć, bo stwierdził że moje łzy go paraliżują. Oni po prostu nie są dojrzali emocjonalnie do bycia w związku, na przestrzeni tych wszystkich lat zmieniły się twoje i jego potrzeby. Wiesz kiedy oni się obudzą? Wtedy kiedy my już będziemy matkami, mężatkami to może przejdzie im przez myśl, że coś w życiu jednak stracili. Wtedy to oni będą wyłysiałymi panami z okrągłą sumką na koncie, za którą będą próbowali sobie kupić miłość. Ja wiem, że mój były się nie zmieni. Już kiedyś jedna kobieta go rzuciła dlatego, że chciała mieć stabilne życie a on wciąż był Piotusiem Panem. Nie wyciągnął z tamtego rozstania lekcji, to z tego tym bardziej. Serio rozumiem jak jest ciężko, sama uważam, że on był bardziej odpowiedzialny i myślący o życiu jak miał 22 lata niż teraz jak ma 30. Dasz radę, musisz bo teraz nie masz już wyboru. To jest fakt z którym trzeba się pogodzić. Odbuduj swoje życie towarzyskie, podróżuj, wychodź do ludzi bo to pomaga. 17 Odpowiedź przez dziewczynakryminalisty 2016-11-01 19:05:20 Ostatnio edytowany przez dziewczynakryminalisty (2016-11-01 19:05:57) dziewczynakryminalisty Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-10 Posty: 34 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Tak czytam Twoją historię i wiesz, myślę, że trzeba słuchać tego co mówi do nas druga osoba. Skoro on powiedział, że nie czuje tego co na początku, to dał Ci jasny sygnał, że TEGO NIE CZUJE. I chyba nie ma sensu szukać drugiego dna. Jeśli rozstaliście się spokojnie, to po co ci odgrzebywanie tego co było kiedyś?1,5 miesiąca to zdecydowanie za krótko żeby wracać do tego co się działo zupełnie niedawno. Daj sobie... pół roku. Sama zobaczysz ile emocji w Tobie opadnie i wtedy będziesz mogła powiedzieć, że patrzysz na Waszą relację w miarę trzeźwym w pracę... nie do końca to do mnie przemawia. Założył firmę, wszystko fajnie ale chyba oboje się gdzieś pogubiliście. Ty postawiłaś go na piedestał i był dla Ciebie "całym światem" - w złym tego słowa znaczeniu. A w nim opadły uczucia zakochania, fascynacji - drogi się Wam rozeszły. Pracoholik? Nie sądzę. Skoro facet zaczyna nowy biznes to normalne, że się angażuje. Nie było jednak normalne to, że zaangażował się za bardzo. Ja myślę jednak, że to nie był pracoholizm, tylko ucieczka od Ciebie. Tam się spełnia, odnajduje a Ciebie nie chciał wpuścić do swojego "nowego" życia. Na tym forum jest dużo wątków tego typu i znajdziesz tam wiele cennych rad. Przede wszystkim zajmij się teraz swoim życiem, możesz przeżywać rozstanie i nawet powinnaś, ale nie wolno Ci szukać z nim kontaktu... to jest prosta droga do autodestrukcji. 18 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-01 20:52:41 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Nie uciekał ode mnie. Częściej to ja uciekałam od niego, bo miałam do niego żal, że spędzamy mało czasu. Nie miałam ochoty na żaden kontakt fizyczny, póki on się nie ogarnie. Frustrowało mnie też to, że stawiał mnie w sytuacji gdzie musiałam wybierać on albo mój brat. Każdy uważał, że on jest bardziej zaangażowany ode mnie, sama tak momentami czułam, ale wiedziałam gdzie jest tego powód - w tym, że mimo że pokazywał, że mu zależy to i tak czułam się samotna. Przez całe dwa lata dopuścił mnie do swojego świata pracy na 100%, w końcu wielokrotnie mu pomagałam, baa nawet byłam obecna na miejscu jego pracy, bo tak bardzo chciał żeby mnie to pochłonęło jak jego. Tyle, że po drodze zgubiłam gdzieś w tym samą siebie, bo liczyła się tylko jego pasja i jego praca. Mojego życia tam już nie było, pogubiłam się. A kiedy pękło coś we mnie to i w końcu coś w nim pękło i się ode mnie odwrócił. Przy czym on już uznał, że nie ma czego ratować, że to za daleko zaszło. Nie byłam w stanie wygrać z jego pracą, nie chodziło mi już nawet o to żeby znalazł więcej czasu, tylko żeby po prostu w rozmowie ze mną ciągle o niej nie opowiadał i o tym jak bardzo nienawidzi mojego brata. To wszystko jest tak skomplikowane, że szczerze c pisząc to, czuję się przytłoczona. Tak, jak i on. Też wielokrotnie zastanawiałam się nad swoim uczuciem, bo już byłam zmęczona - jednak uważałam, że to problemy przejściowe. W każdym bądź razie nie stawiałam go na piedestale...chyba, że zrobiłam to podświadomie, ale na pewno nie należę do typu ludzi zwanych "bluszczem". 19 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-02 00:47:19 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Więc cóż, 1 listopada...czas zadumy, dla mnie czas szczególny. W tym roku zmarła moja babcia, przeżyłam to..ale mam wrażenie, że nie przepracowałam tej straty, tak jak powinnam. Doszło dzisiaj do wymiany sms-owej między mną a byłym. Nie wiem czemu, po co, ani na co. Czułam potrzebę napisania dzisiaj do niego, nie potrafię tego wyjaśnić. Czułam, że powinnam. Napisałam, że ten dzień jest dla mnie inny niż zwykle, zbyt dużo refleksji sie pojawiło i chciałam spytać jak on spędza wszystkich świętych. Odpisał, że ten dzień też jest dla niego inny bo już nie jest razem ze mną na grobach mojej rodziny oraz, że nie zapaliliśmy tak jak zawsze znicza na grobie nieznanego żołnierza, po czym dodał że jedyny grób jaki czuł, że musi odwiedzić to ten, gdzie jest moja babcia. Szczerze nie spodziewałam się odzewu w z jego strony, a jednak to zrobił. Spanikowałam i napisałam, że ma rację oraz że to zbyt dużo kontemplacji jak na jeden dzień i życzyłam dobrej nocy. Chciałam zakończyć tą wymianę jako pierwsza. Przytłacza mnie to wszystko, nie wiem co o tym myśleć. Boję się, że niepotrzebnie rozdrapuje rany, który i tak już ciężko sie goją.. 20 Odpowiedź przez dziewczynakryminalisty 2016-11-02 10:55:09 dziewczynakryminalisty Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-10 Posty: 34 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? vivere0 napisał/a:Więc cóż, 1 listopada...czas zadumy, dla mnie czas szczególny. W tym roku zmarła moja babcia, przeżyłam to..ale mam wrażenie, że nie przepracowałam tej straty, tak jak powinnam. Doszło dzisiaj do wymiany sms-owej między mną a byłym. Nie wiem czemu, po co, ani na co. Czułam potrzebę napisania dzisiaj do niego, nie potrafię tego wyjaśnić. Czułam, że powinnam. Napisałam, że ten dzień jest dla mnie inny niż zwykle, zbyt dużo refleksji sie pojawiło i chciałam spytać jak on spędza wszystkich świętych. Odpisał, że ten dzień też jest dla niego inny bo już nie jest razem ze mną na grobach mojej rodziny oraz, że nie zapaliliśmy tak jak zawsze znicza na grobie nieznanego żołnierza, po czym dodał że jedyny grób jaki czuł, że musi odwiedzić to ten, gdzie jest moja babcia. Szczerze nie spodziewałam się odzewu w z jego strony, a jednak to zrobił. Spanikowałam i napisałam, że ma rację oraz że to zbyt dużo kontemplacji jak na jeden dzień i życzyłam dobrej nocy. Chciałam zakończyć tą wymianę jako pierwsza. Przytłacza mnie to wszystko, nie wiem co o tym myśleć. Boję się, że niepotrzebnie rozdrapuje rany, który i tak już ciężko sie goją..Bo rozdrapujesz, niepotrzebnie doszukując się czegoś, czego nie ma. Facet chce być miły, przecież rozstaliście się kulturalnie - o co więc chodzi? Ty to odbierasz EMOCJONALNIE i nie myślisz do niego, bo nie możesz wytrzymać i sobie tego poukładać. Ta potrzeba, to Twoja tęsknota za nim i za tym co było. Ja mimo wszystko uważam, że to jest naprawdę bez sensu. Skoro powiedział Ci, że nie czuje tego co czuł - to jest jasne. Teraz chce żyć sam, wypaliło się, tak jest związków nie wytrzymuje próby czasu i nie przechodzi z fazy zakochania do fazy stabilizacji. Dalszy scenariusz będzie taki, że napiszesz do niego znowu... będą Mikołajki, Andrzejki, Święta - jak można nie napisać???Twoje uczucia wezmą znowu górę. Ale będziecie wracać do tego co było, zaczną się słowne przepychanki, wyrzuty. Naprawdę daj sobie spokój. Zajmij się sobą i jemu daj odetchnąć. Różnie się toczą życiowe losy ale Ty daj sobie te pół roku, bez żadnego kontaktu i zobaczysz to wszystko z zupełnie innej nie będziesz go błagać o powrót, bazując ciągle na wspomnieniach... Poczekaj. Daj czasowi czas. 21 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-02 12:49:34 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Nie zamierzam go już w ogóle błagać o powrót. Napisałam, bo rzeczywiście zatęskniłam. Były był mi bliską osobą bardzo długo zanim udało nam się stworzyć związek, ciężko wyrzucić z życia kogoś kto był w nim obecny przez 10 lat. Z dnia na dzień się nie da, ponadto w gre wchodzą te wszystkie emocje, które mnie po prostu przerastają, a ja czuje się okropnie słaba. Odezwałam się pierwszy raz od prawie 1,5 miesiąca. Nie chce używać wspomnień, chociaż wiem, że one czasem mogą naprawdę obudzić tęsknotę. Z tym, że to on sam zaczął wspominać. Szczerze nie wierze w jego wypalenie, tak jak on kiedyś nie wierzył w moje. Ale masz rację, dam temu wszystkiemu czas, tyle że co ja mam zrobić jak za te pół roku dalej moje podejście będzie takie jak dzisiaj? Boję sie tego.. 22 Odpowiedź przez ankaaa89 2016-11-02 22:16:24 ankaaa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 8 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Poradzisz sobie, to trudne i żmudne. Uczy cierpliwości. Za każdym razem jak będziesz chciała do niego napisać to pomyśl sobie, że on tego nie potrzebuje. To działa jak zimny prysznic. Piszesz do niego bo tobie jest źle, bo ty tęsknisz ale nie wiesz co on czuje, może tego nie chce. To trochę tak jak wypisywanie do znajomych z podstawówki po x latach, podobna niezręczność. To trudna sytuacja, dużo emocji, które trzeba w sobie przepracować. Doskonale to rozumiem, że to jest ta pustka. Ciężko jest zdegradować ukochaną osobę do poziomu dalekiego znajomego. Zmotywuj się do życia, chociażbyś miała robić to na siłę. Zajmij czymś pozytywnym głowę, może jakiś wolontariat z ludźmi, zwierzętami albo zajęcia fitness, malarstwo, teatr cokolwiek ale nie siedź sama w domu. Przekuwaj porażkę w sukces, małymi krokami. To pomaga wrócić do normalności, odzyskać równowagę. Życzę Ci dużo siły, tego żebyś nie traciła mimo wszystko wiary w ludzi. Żebyś przede wszystkim nie traciła wiary w siebie i nie chodziła z głową przy ziemi. Jest ciężko ale to pokazuje na kogo można liczyć w tych trudnych chwilach. Wszystko się ułoży zobaczysz. 23 Odpowiedź przez dziewczynakryminalisty 2016-11-03 10:46:51 dziewczynakryminalisty Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-10 Posty: 34 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? vivere0 napisał/a:Nie zamierzam go już w ogóle błagać o powrót. Napisałam, bo rzeczywiście zatęskniłam. Były był mi bliską osobą bardzo długo zanim udało nam się stworzyć związek, ciężko wyrzucić z życia kogoś kto był w nim obecny przez 10 lat. Z dnia na dzień się nie da, ponadto w gre wchodzą te wszystkie emocje, które mnie po prostu przerastają, a ja czuje się okropnie słaba. Odezwałam się pierwszy raz od prawie 1,5 miesiąca. Nie chce używać wspomnień, chociaż wiem, że one czasem mogą naprawdę obudzić tęsknotę. Z tym, że to on sam zaczął wspominać. Szczerze nie wierze w jego wypalenie, tak jak on kiedyś nie wierzył w moje. Ale masz rację, dam temu wszystkiemu czas, tyle że co ja mam zrobić jak za te pół roku dalej moje podejście będzie takie jak dzisiaj? Boję sie tego..Mi nie chodziło o to, że masz zatrzeć w sobie wspomnienia i te wszystkie chwile. Tak się nie da zrobić i to jest ludzki odruch, że wspomina się momenty łączące z bliską osobą. Miałam na myśli tylko to, żebyś w rozmowie Z NIM nie wracała do tego, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Myślę, że jesteś w momencie "TU i TERAZ" i nie ma sensu projektować tego co będzie się działo za te pół roku, bo od razu podświadomie jesteś za te kilka miesięcy w tym samym stanie może masz jakieś zainteresowania, które zeszły na drugi plan podczas Waszego związku? Może warto do tego wrócić? Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie niepokoi. On nienawidzi Twojego brata. To jest naprawdę ciężka sytuacja. I powiem to z całą świadomością - jeśli Twój brat nikogo nie zabił, nie bił, nie gwałcił, nie kradł i tak dalej, to nie ma powodu żeby Twój ex go nienawidził. Może się z nim nie zgadzać, nie lubić ale musi tolerować... dlatego, że to Twój rodzony brat i takim zachowaniem rozbija rodzinę. Brałaś to będąc z nim w związku pod uwagę? 24 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-03 12:55:33 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Tak brałam to pod uwagę, ale sytuacja między nim a moim bratem jest naprawdę skomplikowana - kiedyś byl przyjaciółmi. Niestety weszła osoba trzecia, która jak patrze z perspektywy dnia dzisiejszego sporo w naszym życiu namieszała. Chodzi mi o kogoś z otoczenia pracy mojego byłego faceta. Widzę, że zmanipulował jego, potem mnie - ja sama nie potrafiłam patrzeć na mojego brata jak dawniej, ale to tylko dlatego, że w to wszystko wierzyłam. Były do dobry facet - nikogo z premedytacją by nie skrzywdził. Po prostu mam wrażenie, że jest pod wpływem osoby trzeciej. Nie jestem wstanie streścić tej historii w kilka zdań, ale tak brałam pod uwage możliwość chłodnych relacji z moją rodziną. Chociaż mój facet starał się jak mógł, rozmawiał z bratem, co prawda nie jakoś super sympatycznie, ale potrafili siedzieć obok siebie i porozmawiać na neutralne tematy. Osoba trzecia, która była w to wmieszana nigdy nie chciała dopuścić do bezpośredniej konfrontacji o którą tak zabiegałam, wmówiła mi że to bez sensu, bo z moim bratem nie da się gadać (rzeczywiscie ma trudny charakter, dlatego tak łatwo było mi wtedy się poddać). Ta historia jest tak nieprawdopodobna, tyle zwrotów w niej było, że wyszedłby całkiem dobry scenariusz do serialu. Wiem, że to wszystko po części złożyło się też na to, że dzisiaj żyjemy już nie jako my, ale jako ja i on. Za bardzo pozwoliliśmy na ingerencję innych, wierząc że mają dobre ruszyć dalej, naprawdę. Ale ciągle coś wewnętrznie nie daje mi spokoju. Czuję, jak były robi coś wbrew sobie, naprawdę się pogubił..tak samo jak i ja. Tego tez nie potrafię opisać - ale mam głupie przeczucie, że to nie koniec. We wcześniejszych związkach, które mi się rozpadały wiedziałam że to sprawa definitywnie zakończona mimo, że byli mnie mamili dłuższy czas. W tym przypadku jest inaczej, jakby moja podświadomość mi kazała dać jeszcze temu wszystkiemu czas, bo coś jeszcze jest w tej sprawie zaplanowane.. (wiem, brzmi nieco psychicznie i wyniośle, ale dzięki temu forum mogę wylać swoje uczucia, które tak bardzo sie we mnie kumulują). Nie chce żyć nadzieją, chce po prostu jakoś żyć..ale jeszcze nie potrafię. Wszystkie pasję, które miałam dzieliłam razem z byłym. Motor, narty, podróże. Mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań, ale miałam też czas na swoje jak nauka języków itp i owszem staram się w to uciec, tyle że nie czuje się lepiej bo i tak zawsze się w tym spełniałam będąc z nim w związku. On mi dawał dużo swobody na samorealizację. Ja jemu również, dopóki nie zaczęło to być fanatyczne na tyle, że psuło relacje między nami. 25 Odpowiedź przez dziewczynakryminalisty 2016-11-03 13:27:04 dziewczynakryminalisty Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-10 Posty: 34 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Części z Twoim bratem zupełnie nie zrozumiałam - wybacz Ja jednak mimo wszystko w tym czasie kiedy nie jesteście ze sobą zwróciła się do brata i z nim porozmawiała. Naprawdę szkoda życia na kłótnie między rodzeństwem... Jak to się mówi: krew z krwi. Jeśli Twój były się pogubił, to tym bardziej musisz mu pozwolić na podejmowanie decyzji samemu. Nikt Ci nie powie, że to się nie uda za jakiś czas - chyba, że kogoś sobie znajdzie albo powie Ci, że nic nie czuje i nic z tego nie będzie. Jak jemu emocje opadną to też zacznie myśleć, czy czegoś mu brakuje, czy wprost przeciwnie jest w coraz lepszym ze swojego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że po dwóch latach wróciłam do swojego byłego chłopaka. Ja nikogo nie miałam przez ten czas, on też nie. I ten czas był nam potrzebny chociaż ja to przeżywałam strasznie, czułam się bardzo zraniona. Też długa historia i nie chcę tego tutaj opisywać ale wierzę w happy endy. I Wam też tego życzę ale tego musicie chcieć oboje i w jednym się co czujesz, chociaż te same uczucia przeżywa się w różny sposób. Jeśli czujesz, że może się udać, to tym bardziej znajdź w sobie siłę i masz niedługo jakieś urodziny? czy jakąś inną ważną okazję? Zobaczysz wtedy czy i co napisze. Teraz jesteście osobno nie razem. I tego się trzymaj. Idź do fryzjera, zadbaj jeszcze bardziej o siebie 26 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-03 13:45:29 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? No z tym moim bratem jak już mówiłam - niekończąca się telenowela, dlatego nie dziwie się, że nie zrozumiałaś czegoś co ja napisałam w kilku zdaniach - bo pewnie te kilka zdań tylko ja rozumiem Porozmawiałam już z moim bratem, wcześniej byliśmy bardzo ze sobą zżyci, nawet jak doszło do tak drastycznego ochłodzenia relacji między nami, to i tak wiedziałam że w razie kryzysu skoczyłabym za nim w ogień i on tak samo. Przeprosiłam go, że słuchałam tylko jednej strony. Spojrzałam też w końcu na jego punkt widzenia, ale z pewnym dystansem. Po prostu teraz nie obwiniam w tym konflikcie ani jednej ani drugiej strony (chociaż rodzina naciska, że mam ślepo wierzyć bratu), nie potrafię powiedzieć "tak Ty masz racje". Uważam, że leży ona gdzieś po środku, a mnie przy wielu niesnaskach nie było więc uważam, że nie mogę stawać jako arbiter i mówić kto zawinił. Po prostu dopuściłam do siebie głos drugiej strony i tyle. Wybaczyłam sobie, bratu i byłemu rozstania jak już mocno naciskałam wymusiłam na byłym aby powiedział, że nic nie czuje. Tylko w ten sposób mogłam pozwolić mu odejść. Sam z siebie tego nie powiedział, nie chciał chyba. Poza tym owszem to rozstanie było ogromnie naładowane emocjami, płaczem z obu stron, jego pocałunkiem, wzruszeniem. Było tego zbyt wiele. Póki co wiem, że nikogo nie znajdzie bo nawet powiedział, że chce być sam, bo sie pogubił. Poza tym nie ma na to czasu, jak ktoś pracuje 21 dni pod rząd, to kiedy? Zresztą dlatego ze mną zerwał i powiedział, że teraz swoje zaangażowanie przeniesie w 100% na pracę, bo tylko to mu pozostało. Odniosłam wrażenie, że w naszej wymianie smsowej, która była 1 listopada był w bardzo nostalgicznym nastroju, wspominał jak było, że teraz nie spędza czasu jak normalna osoba, że nie był ze mną zapalić zniczy w ważnych dla nas miejscach. Tak jakby mu tego brakowało, ale nie ma jeszcze wystarczająco siły by się zebrać w sobie..dlatego dalej jest niedostępny. Nie wiem zresztą sama, ale znam go na tyle - po prostu tego dnia żył wspomnieniami, zupełnie jak że ze mną rozmawiasz razem z ankaaa. Tym ostatnim postem dałaś mi do zrozumienia, że jak coś się ma wydarzyć to się wydarzy, a ja naprawdę to czuję całą sobą. Póki co zapisałam się na fitness Co do jakiś waznych okazji..urodziny już miałam zanim się rozstaliśmy, teraz 9 listopada przypadałaby nam rocznica (no ale jaka rocznica jak już nie ma zwiazku, co najwyzej kolejny moment na zamyślenie), najbliższa okazja to tak naprawdę jego urodziny (których nigdy nie miał tak naprawdę organizowanych tak jak moja rodzina odprawiała je mnie, ja do takich uroczystosci podchodzę z wielkim zaangażowaniem i zawsze starałam się aby od momentu związku ze mna jego urodziny były niepowtarzalne). Te urodziny ma w grudniu, myślę że do tego czasu na pewno zaniecham kontaktu, a potem wyślę mu życzenia urodzinowe z pytaniem co słychać, a co dalej to nie wiem.. najbliższa okazja, gdzie on mógłby mieć ze mną kontakt to święta bożego narodzenia. 27 Odpowiedź przez dziewczynakryminalisty 2016-11-03 14:44:17 Ostatnio edytowany przez dziewczynakryminalisty (2016-11-03 14:49:28) dziewczynakryminalisty Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-10 Posty: 34 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Hehe Mamy coś wspólnego - zaangażowanie w urodziny i inne uroczystości. Ja też nie wyobrażam sobie braku celebrowania takich dni i swoją połówkę uczę tego od podstaw (u niego w domu też nie zwracali uwagi na takie okoliczności). Wiesz... ja też kilka lat temu chciałam wymusić na moim powiedzenie, że "nic nie czuje" - nie powiedział tego. Jak potem o tym rozmawialiśmy to powiedział, że choćby się waliło i paliło nie powiedziałby tego i żaden mój płacz i tłumaczenia: "powiedz, że nic nie czujesz będzie mi lepiej" by nie pomogły. No ale każdy jest różny dlatego nie porównuję, tylko mówię jak jak miałam. Wiem, że go znasz najlepiej i nikt na forum tutaj nie powie jak jest naprawdę między Wami. Jednak ludzie kierują się określonymi schematami i zachowaniami, a mnie troszkę niepokoi, że:1. nie ma racjonalnego powodu dla którego mielibyście się rozstać (np. ciężka choroba itd.),2. jego tłumaczenia są trochę pozbawione sensu w porównaniu do tego ile razem byliście,3. powiedział, że nic nie czuje,4. że nikogo sobie nie znajdzie bo jedyne co mu zostało to praca - dlaczego więc się rozstał? jaki był prawdziwy powód?,5. nie ma wystarczająco siły by zebrać się w sobie, dlatego dalej jest niedostępny- no sorry ale Ty też cierpisz i jesteś zawieszona w próżni, tęsknisz a on z takim tekstem wyskakuje. Takie "blebleble, chciałbym ale nie jestem gotowy itd.".Jeśli się oddaliliście od siebie, pogubił się ok... przyjmuję. Jednak to jest jedna kwestia a druga to taka, że mimo takiego stanu powinien chcieć o tym rozmawiać, znaleźć wspólne wyjście. A on Cię niczego nie sugeruję, ale nawet dla osoby, która podjęła wewnętrzną decyzję, że nie chce drugiej osoby, że jej już nie kocha rozstanie też jest trudne. Może nie rozstanie, bo się czuje wtedy ulgę ale samo dokonanie tego aktu. W 90% ludzie - Ci co zostawiają - chcą przekazać taką informację łagodnie. Tylko, że osoby "zostawiane" nie doceniają tego i drążą, drążą szukając każdej nadziei, że jednak ktoś się pogubił, że może potrzebuje odpoczynku etc.. Tym samym wymuszają na tej osobie która zostawiła kategoryczne wyznanie, że "nie kocham Cię, zrozum to koniec". Sama rozumiesz, to taki paradoks. Nie mówię, że tak jest w Twoim i Jego przypadku, ale żeby tak się okazało to naprawdę musisz poczekać. Nie, tydzień, dwa, miesiąc. Daj sobie czas do wiosny. Tylko musisz się KOMPLETNIE ODCIĄĆ. Ja osobiście - jeśli chcesz żeby wrócił - nie wysyłałabym mu życzeń na urodziny. Musi wiedzieć, że skoro tak o to dbałaś jak byliście w związku, to teraz nie będziesz tego robiła. Jak napiszesz to, on tego nie zrozumie. A tak masz szansę, że zacznie myśleć !I nie przejmuj się, jeśli dojdzie do wniosku, że Cię naprawdę kocha i chce z Tobą być to zbrodni nie popełnisz brakiem wysłanych życzeń. Wprost przeciwnie, wylejesz mu na głowę kubeł zimnej wody, to zacznie mu mózg pracować. 28 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-03 15:57:59 Ostatnio edytowany przez vivere0 (2016-11-03 16:01:17) vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Z tym, że nie ma w sobie wystarczająco siły i jest niedostępny to ja tak napisałam od siebie, on tego nie mówił Ja chciałam wymusić na nim żeby wprost mi powiedział "nie kocham cie" - o to prosiłam najbardziej, ale tego nie chciał powiedzieć, spytał czy naprawdę chce to usłyszeć. Powiedziałam mu, że jest mi to potrzebne i że musi mi to powiedzieć - nie zrobił tego. Nie powiedział też wprost że nic do mnie nie czuje, nie podał tego za powód, on tylko jak już byłam załamana i naciskałam czy nic nie czuje mówił że mu przykro..i to tyle. Takie jakieś dramatyczne rozstania było to, że nie radziłam sobie z brakiem jego czasu dla mnie (Ciągle mu wmawiałam, że nie czuje że jestem dla niego ważna, że czuję się nieszczęśliwa, że poczekam aż ten związek sam się rozpadnie, no takie właśnie chore teksty z mojej strony, a on nie radził sobie z tą presją jaką wywierałam w tym czasie). Ponadto w pracy mu się coś przestało układać, taka spora kumulacja problemów wyszła, a ja nie zdawałam sobie sprawy, że to aż tak poważne. To dobry facet, wrażliwy i bardzo uczuciowy. Nie interesują go też różne gierki miłosne. Jest normalnym, odpowiedzialnym facetem, tyle że nieco słabo stąpającym po ziemi w chwilach kryzysowych. Pomyśle o tym czy napisać mu te życzenia czy nie, ale nie chce go właśnie oblewać kubłem zimnej wody, bo on jak pisałam nie jest zainteresowany jakimiś zagrywkami, jeżeli nie napisze to uzna "okej, wiec ma mnie w nosie" - on też wie, że ja sie w taki rzeczy nie bawię. Sama nie wiem, dopadł mnie nostalgiczny nastrój. Pewnie dlatego, że miałam z nim ten kontakt we wszystkich świętych, a on przywołał wspomnienia.. 29 Odpowiedź przez dziewczynakryminalisty 2016-11-04 12:09:39 dziewczynakryminalisty Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-10 Posty: 34 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?A Ty siebie nie obwiniasz za bardzo? Z tego co piszesz to wychodzi na to, że Ty sobie z czymś nie radziłaś itd.. 30 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-04 14:12:57 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć?Bo sobie nie radzilam, nie radzilam sobie z tym ze bylam zazdrosna o prace. Bo to praca i ludzie z ktorymi pracowali go miala, a nie ja. Tak wygladalo to z mojej perspektywy i nie potrafiłam mu tego normalnie wyjasnic, reagowalam złością. Ranilam go wieloma słowami, on tuż przed zerwaniem jeszcze załzawiony pytał czy chociaż trochę mi na nim zalezy, a ja powiedziałam ze coraz mniej. Tego już było za duzo i dla mnie i dla niego. A teraz mam czego chciałam. 31 Odpowiedź przez vivere0 2016-11-04 17:46:45 vivere0 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-31 Posty: 31 Odp: Facet zerwał po 4 latach przez swoją pracę, jest sens walczyć? Te emocje, które mną targają są okropne. Dzisiaj coś we mnie pękło, już nie daje rady i mam dość. Pewnie większość z was to przechodziła więc nie muszę tłumaczyć swoich uczuć. Ale czuję się zmęczona swoimi myślami, walką ze wspomnieniami i wyobrażeniami przyszłości. Chyba dzisiaj przyszedł moment kiedy mówię sobie, że już przestaję walczyć i oddaje się w ręce nieznanego. Co ma być to będzie, ale ja już naprawdę opadam z sił - sama sobie wyrządziłam największą krzywdę, bo sama siebie ciągle zadręczam. Ciągle o nim myśle, ale naprawdę ciągle. Już nie mam nawet sił by z tęsknotą wspominać dobre momenty tego związku. Wydaje mi się, że musiałam to przejść po to, by dojść do tych emocji i myśli jakie mam teraz. Nie chce już mieć nadziei, czuję że muszę się jej pozbyć i za wszelką cenę nie dopuszczać jej do siebie. Pogodziłam się z tym co jest, jest mi ciężko ale ja wcale sobie tego nie ułatwiam. Bo najgorsze co może być to nadzieja..Muszę mu pozwolić odejść. Jednak przede wszystkim muszę pozwolić odejść samej sobie. Ostatnia rzecz jaka mi została to oddanie mu konsoli do gier, której nie miałam okazji wcześniej mu wręczyć. Ułożyłam sobie w głowie chory plan, że w grudniu na jego urodziny się z nim umówię pod pretekstem żeby mu ją oddać, a tak naprawdę chciałabym go znowu nakłonić do powrotu, albo przy okazji spotkania udawać jak sobie fantastycznie daję radę po to, by go ruszyło. Jest listopad, a ja już jestem myślami w grudniu. To jest chore! Zawaliłam już przez to swoje stypendium, zaczynam powoli zawalać całe studia oraz każdą dziedzinę życia w którą byłam zaangażowana. Pora sobie powiedzieć dosyć. Trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny. Ja już mam dość snucia planów i strategii na odzyskanie go, jestem tym zmęczona a w dodatku mam świadomość że to bezcelowe i targają mną uczucia. Dzisiaj w końcu przyszło to jedno wartościowe, o którym nie mogę zapomnieć - poczucie bezradności, pogodzenie się z tym i brak że muszę ułatwić to sobie jak najszybciej. Chcę się z nim spotkać po raz ostatni, podziękować za wspólne spędzenie chwil, przeprosić za to co było złe, oddać już wszystko, a także zabrać co moje, po to bym nie mogła sobie już znajdywać kolejnych wymówek do kolejnego spotkania gdzie znowu bym się tylko poniżała i łudziła. Już mam dość tego mamienia samej siebie. I nie chodzi o to, że pozwolę odejść jemu. Chce pozwolić odejść sobie, bo psychicznie sama siebie prowadzą do zguby. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, nie ma tu miejsca na dziecinne zagrania. Od dzisiaj już nie. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
zachowuje się zazdrosny. Kiedy nie spędzasz z kimś czasu i nie śledzisz, co robi, łatwo wyobrazić sobie, że robi różne zabawne rzeczy bez ciebie., Facet, który za tobą tęskni, będzie bardzo dociekliwy, co kombinujesz, a dokładniej, z kim. jakkolwiek małostkowe może być to, że „polubi” wszystkie Twoje zdjęcia z wyjątkiem
Oto statystyczna prawda i jeśli nie lubisz pożegnań, masz jeszcze szansę się opamiętać, póki czas. Powody rozstań z kochanką Pierwsza sprawa to - jak w ogóle dochodzi do rozstań. Dzielę przyczyny na dwie podstawowe grupy: te, na które mamy wpływ oraz niezależne od naszej woli. Do drugiej grupy powodów należy dekonspiracja. Choć dokładasz wszelkich starań, by zachować romans w sekrecie to - niestety - zdarza się, że wychodzi on na jaw. Najczęściej jest to równoznaczne z zakończeniem znajomości z kochanką. Jestem świadom tego, że bywają romanse, gdzie ujawnienie jest katalizatorem zmiany partnerki, jednak szczerze mówiąc zamiana „kochanka w miejsce żony” trafia się nad wyraz rzadko. Częściej to ta „druga” zostaje wyrugowana z życia mężczyzny przez tę prawowitą. Nawet jeśli efektem całej zawieruchy jest rozwód - i tak gros facetów nie wiąże się z bezpośrednimi sprawczyniami rozpadu małżeństwa. Jakikolwiek jednak byłby dalszy los świeżo zdemaskowanego niewiernego to, jeśli chodzi o kochankę, sprawa jest raczej prosta - zazwyczaj nie jest nam ona w stanie bardziej zaszkodzić. Oczywistym jest, że lepiej rozstawać się z kochanką w pokoju, do czego namawiam, ale akurat w przypadku zdemaskowania romansu nawet całkowite i natychmiastowe zerwanie kontaktu powinno spotkać się z cichym zrozumieniem z jej strony. Sprawa się rypła, więc - koniec balu. Ból po rozstaniu, czyli ona mnie zostawiła W miarę bezboleśnie powinno pójść także w przypadku rozstania zainicjowanego przez kochankę (tak, tak, drogi przyjacielu - najczęściej tylko ci się wydaje, że to ty jesteś tu panem sytuacji). Mówiąc „bezboleśnie”, mam na myśli brak konsekwencji dla twojego związku, bo z urażoną dumą, czy bolącym sercem trzeba się będzie jakoś uporać. Jeśli to ona się tobą znudziła lub doszła wreszcie do wniosku, że ten układ nie ma sensu ani przyszłości, sytuacja jest w miarę klarowna. Najprawdopodobniej ten rozdział twojego życia zostanie zamknięty i żadne wersy nie zostaną już dopisane. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy ona zostawia cię w złości i gniewie, bo np. została zdradzona (to jest możliwe i wcale nie takie nadzwyczajne jak ci się wydaje, ale zagadnienie jednoczesnego posiadania kilku kochanek zostawiam na późniejsze etapy wtajemniczenia). W takim przypadku może być ci bardzo ciężko przekonać ją, by nie podzieliła się malowniczymi szczegółami waszego pożycia z twoją małżonką lub kolejną partnerką. Obawiam się, że w części przypadków dopnie swego, co zapewne zakończy się sytuacją opisaną w poprzednim akapicie, ergo - będzie „pozamiatane” i samo rozstanie z kochanką będzie stanowiło najmniejszy z twoich problemów. Co jednak, jeśli sam decydujesz się, aby zakończyć romans? Bywa przecież tak, i jest to moim zdaniem najczęstsza przyczyna rozstań, że w pewnym momencie dochodzisz do wniosku, że dalsze pozostawanie w tym układzie nie przyniesie ci niczego dobrego, a nawet może zaszkodzić. Mniej istotny jest tu konkretny motyw, bo niezależnie od tego jak głęboki był twój związek z kochanką i jak bardzo obie strony się weń zaangażowały, oboje staniecie przed tym samym dylematem: jak tego dokonać, nie ponosząc konsekwencji lub przynajmniej zminimalizować ryzyko strat własnych? Dużo zależy właśnie od statusu waszych relacji. Można wręcz zauważyć następującą prawidłowość: trudność rozstania jest wprost proporcjonalna do więzi, która wytworzyła się między kochankami. Jeśli od samego początku była to tylko przelotna miłostka, po której żadne z was nie spodziewało się "nie wiadomo czego", to wywinąć się będzie stosunkowo łatwo. Najczęściej wystarczy szczera rozmowa, byle tylko nie „szczera do bólu”. Nie mów jej prawdy, jeśli wiesz, że ją zaboli. Szczerość za wszelką cenę nie jest w tym wypadku dobrym pomysłem. Grunt to rozstać się w pokoju, co nie oznacza - w przyjaźni. Jeśli byłeś na tyle ostrożny, żeby nie zdradzać się ze szczegółami na swój temat, nie zabierałeś jej nigdy do siebie i nie można cię wytropić na portalach społecznościowych - to jest wielce prawdopodobne, że nawet tzw. angielskie wyjście ujdzie ci płazem. Grunt to niezmienność decyzji – jeśli zakomunikowałeś jej, że to koniec, to nie dzwoń po dwóch tygodniach z prośbą o spotkanie. Już lepiej rozejrzyj się za nową kobietą! Najgorsze, na co możesz się zdecydować to właśnie taki „powrót”. Wtedy kolejne rozstanie przyjdzie wam z jeszcze większym trudem lub okaże się w ogóle niewykonalne. Jak rozstać się w zgodzie? Jak jednak zakończyć romans, który niesie z sobą dużo większy ciężar gatunkowy, i rozstać się w zgodzie? Powiedzmy, że znacie się dłużej niż kilka miesięcy, lata całe. Wiecie o sobie dużo, bo postawiłeś na szczerość, w końcu musiałeś się komuś zwierzyć i wyżalić. Skutkiem tego ona doskonale wie, gdzie mieszkasz i pracujesz, jak wygląda twoja żona i co wasze dzieci lubią jeść na śniadanie. Na domiar złego masz świadomość, że proste argumenty nic tu nie wskórają, bo ona się zakochała, a ty mimo, że nie podzielałeś tego uczucia, jeszcze ją w nim utwierdziłeś. Co wtedy? Nad tym zastanowimy się już wkrótce. O konsekwencjach ujawnionej zdrady mówi Bartosz Grykowski, adwokat Dla małżonka zdradzającego istnieje poważne ryzyko, że zostanie podczas rozwodu uznany za wyłącznie winnego rozpadu pożycia – co jest o tyle ważne, że w takiej sytuacji może zostać zobowiązany do bardzo daleko idącej alimentacji zdradzanego małżonka. (…) W przypadku rozpadu związków nieformalnych jest tak naprawdę jeszcze gorzej. Konkubinaty rodzą znacznie większą liczbę problemów praktycznych, szczególnie jeśli konkubenci prowadzili znaczące inwestycje, budowali domy, prowadzili działalność gospodarczą. Zdrada, która nigdy nie wyjdzie na jaw, oszczędza obojgu małżonkom licznych kłopotów – z tego punktu widzenia postawa licznej grupy ankietowanych, którzy uważają, że nigdy nie należy przyznawać się do zdrady jest bardzo racjonalna.
Oto kilka symptomów, które mogą świadczyć o tym, że mężczyzna żałuje rozstania i chce Cię odzyskać: swoim zachowaniem pokazuje, że się zmienił, coraz częściej do Ciebie pisze lub dzwoni, nawet pod byle pretekstem, przychodzi z wizytą, proponuje pomoc, twierdząc, że zawsze możesz na niego liczyć, proponuje wspólne wyjście
Właśnie. Pytanie głównie do Panów. Zastanawia mnie pewien wzorzec zachowania, który często spotykam u facetów i za cholerę nie potrafię tego logicznie pojąć. Mianowicie, czemu, kiedy poznajecie dziewczynę i ona nie jest wami zainteresowana w sensie związku to zrywacie kontakt? Nie mówię tutaj oczywiście o wszystkich, choć jak mam być szczera to nie poznałam ani jednego faceta, który by utrzymywał ze mną kontakt po tym, jak powiedziałam, że nie interesuje mnie jako facet. Nie chcę tu nikogo obrażać ale czuję się traktowana przedmiotowo. Człowiek poznaje kogoś, fajnie się z nim rozmawia, spędza czas i cieszy się, że ten ktoś polubił go takim jakim jest, a tu dupa. Okazuje się, że "przyjaciel" akceptuje twoją osobowość POD WARUNKIEM. Tutaj tym warunkiem jest związek, w który jeśli nie wejdziesz, to nagle przestajesz się liczyć jako człowiek. Przyznam, że straciłam bliską osobę. Kolega, z którym dobrze się dogadywałam zaproponował mi związek. A ja na razie nie mam ochoty na żadne partnerstwo, chcę się zająć nauką. Tak mu napisałam. Obraził się (?), przestał pisać, usunął kontakt. I żeby było jeszcze lepiej, to nie jest pierwszy raz, kiedy coś takiego mnie spotyka. Pół biedy jeśli komuś zależy na szybkim seksie i takie coś odwala ale ja odnoszę wrażenie, że tym facetom chodziło o zwyczajny związek oparty na uczuciu. Zawsze myślałam, że jeśli ktoś nam się podoba to chcemy z tą osobą przebywać, spędzać czas. A tu się okazuje, że owszem, chcemy ale tylko na naszych warunkach. Chore to jest. Też bywałam odrzucana w miłości ale nigdy nie zerwałam z nikim kontaktu, bo "nie chciał ze mną być"... Pokochałam człowieka, a nie jego "rolę społeczną" (w tym przypadku jako mojego potencjalnego partnera) i uważałam, że skoro szczęśliwszy będzie ode mnie, to nie ma sprawy, ale na tyle lubię jego osobowość, że kontaktu nie zamierzam zrywać. Nie wiem czy takie zachowanie występuje też u kobiet ale zauważyłam, że mężczyźni nawet w internecie na forach czy blogach, wypisują tego typu opinie (coś w stylu- "jak nie chce ze mną być to nara". "Jak zaproponuje przyjaźń to zrywam kontakt"), więc coś jest na rzeczy... Boli mnie to. Boję się, że kiedy znajdę partnera, to moja osoba będzie dla niego ważna tak długo, dopóki daje mu przysłowiowej dupy, pokazuję się z nim na mieście, chodzę za rączkę i uważam go za swojego partnera..... 478 457 440 436 470 415 299 76